środa, 29 stycznia 2014
Prolog
Kochała życie, kochała świat. Wpatrywanie się we wschodzące słońce sprawiało jej wiele radości, spacery po górach uspokajały ja, pozwalały znaleźć jej odpowiedni rytm codzienności. I mimo dopiero 20 lat na karku, myślała, ze odnalazła ta ostateczna drogę w życiu. Mieszkała w malej kawalerce w centrum miasta, która była dla niej przepustka do wielkiego świata. Jej male mieszkanko stanowiło dla niej oazę spokoju. Czy była szczęśliwa? To pytanie zadawali jej wszyscy, jednak nikt nie uzyskał nigdy odpowiedzi. Wykształcenie? Zaraz po maturze porzuciła szkole i przeprowadziła się do Austrii. Dlaczego nie poszła na studia? Niejedna uczelnia przyjęłaby ja z otwartymi ramionami. Problem w tym, ze nigdy nie odnalazła tego, co chciałaby tak naprawdę robić w swoim życiu. Do momentu ukończenia szkoły średniej wiedziała dokładnie co przyniesie jej kolejna godzina. Po egzaminie dojrzałości wszystko stało się jednak wielka niewiadoma. Decyzje o przeprowadzce do Austrii podjęła z dnia na dzień. Poinformowała najbliższych, wzięła wszystkie oszczędności z pudelka, kupiła bilet na samolot i tym o to sposobem znalazła się w Innsbrucku.
Nie miała tu nikogo... Ale wiedziała, ze nie mogła się poddać. Początki zawsze miały być trudne, a w życiu nikt nie powiedział ze będzie łatwo. Ewa, bo właśnie tak miała na imię, była osoba twardo stąpającą po ziemi. Gdy obierała sobie jakiś cel, bez problemu potrafiła go osiągnąć. Nigdy by nie pomyślała ze druga osoba może mieć na nią taki wpływ. Zmieniła się bowiem nie do poznania. Z czasem zadawała sobie jedynie pytanie, czy rzeczywiście miłość może wywrócić cale życie do góry nogami?
***
Tesknilam, dlatego jestem. Rzucam sie na gleboka wode, wiem. Juz wieki nie pisalam, a o czytaniu Waszych historii juz nie wspomne w ogole. Ale chyba brakowalo mi tego blogowego swiata, tej mozliwosci wyrzucenia swoich wszystkich mysli poprzez stukanie w klawiature. Czy podolam? Nie wiem, ale zawsze warto sprobowac! Juz teraz pragne zaznaczyc, iz nie posiadam klawiatury z polskimi znakami. W miare mozliwosci bede starala sie, aby te polskie znaki sie pojawialy, ale nie wiem czy znajde na to sile. Dlatego z gory przepraszam. Z goracymi usciskami, kiciak
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajnie, że wróciłaś. Twoje opowiadania czytało mi się bardzo dobrze i tak jest dalej. Z niecierpliwością będę czekać na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
as-we-collide.blogspot.com
be-my-lover.blogspot.com
http://dancing-for-rain.blogspot.com/
:)
Pozdrawiam serdecznie :)
To mile z Twojej strony :) Postaram sie w miare mozliwosci nadrobic Twoje opowiadania :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszą takie powroty. Naprawdę bardzo :D
OdpowiedzUsuńTo nie jest jednak takie proste, żeby rozstać się z pisaniem raz na zawsze;)
Początek bardzo skromy i raczej oszczędnie w słowach, ale mam nadzieję, że się jeszcze rozkręcisz:)
Pozdrawiam.
[piec-sekund]
To prawda, nie jest latwo rozstac sie z pisaniem. sentyment pozostaje zawsze, zwlaszcza gdy pisalo sie z przyjemnosci... tez mam nadzieje ze sie rozkrece :) Pozdrawiam
UsuńCo prawda w wiadomości na gadu znalazłam inny link, ale okazał się on nieaktywny i w momencie, gdy miałam ci o tym napisać, w linkach innej autorki znalazłam na nowej drodze życia.
OdpowiedzUsuńWprost nie mogę uwierzyć, że znów jesteś. Twoje nagłe zniknięcie spowodowało, że straciłam nadzieje na powrót, a tymczasem proszę - nie dość, że nagle otrzymuję od ciebie wiadomość, to jeszcze znów piszesz.
Bardzo się cieszę z tego powrotu, bo strasznie tęsknię za naszą „starą gwardią”, która w znacznym stopniu się wykruszyła, za tymi czasami, gdy wspólnie debatowałyśmy nad naszymi rozdziałami i wymyślałyśmy przeróżne, nawet najbardziej szalone scenariusze. Pamiętne szantaże :D
Wróciłaś. I z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że ta przerwa nic nie zmieniła w stylu. Prolog jak za starych, dobrych czasów intryguje. Dzielisz się kilkoma ważnymi informacjami z życia bohaterki, ale jednocześnie wiele jest tutaj niewiadomych i dzięki temu wiem, że wrócę tutaj za każdym razem, gdy pojawi się coś nowego.
Trzymam kciuki i życzę wytrwałości.
Powroty są trudne, ale masz wsparcie czytelników. Uda się
Pozdrawiam serdecznie
Marzycielka
Tez tesknilam za wspolnymi debatami, szantazami i wsparciem :) Musimy to kiedys powtorzyc! Wrocilam jakos z sentymentu, a niedzialajacy link? Odwieczny bunt mojego gadu... ow komunikator rzadko kiedy wspolpracowal ze mna :D Mam nadzieje ze wytrwam do konca :)
UsuńA co do starej gwardii... Kto jeszcze pisze? Niestety ale wiele numerow jest juz nieaktywnych i wlasciwie nawet nie wiem w ktora strone uderzyc :(
Pozdrawiam serdecznie :)
Przepiękny prolog.
OdpowiedzUsuńBył taki... pozytywny? Tak, to chyba dobre słowo. Główna bohaterka wydaje się nieco zagubiona w życiu, ale jednocześnie się nie poddaje. Tu gdzie ktoś inny już dawno by odpuścił, ona dopiero otwiera skrzydła. Wciąż wierzy w sukces, choć jeszcze może nie do końca wie, którą drogą chce kroczyć. Jednocześnie wie, że droga do sukcesu nie jest drogą łatwą. To mi się bardzo spodobało w tej twojej Ewie. Nie jest naiwna.
Wprost nie mogę się doczekać, co spotka ją w Austrii. Bo spotka coś niezwykłego, tak myślę, czytając ostatnie słowa tego prologu.
Cóż, będę czekać na pierwszy rozdział.
Pozdrawiam!
http://ostatni-upadek.blogspot.com/
Jak znam sama siebie, zbyt wiele pozytywow nie ma co oczekiwac. Zawsze po drodze trafia sie jakis wypadek samochodowy, choroba, smierc... Moje zle wcielenie. Ale miejmy nadzieje, ze tym razem wszyscy pozostana w jednym kawalku ;p
UsuńMoja Ewa? Czy bedzie naiwna? To sie jeszcze okaze... Nie chce zbyt wiele obiecywac, bo jak zwykle nie posiadam jakiegos planu ramowego czy czegos w tym stylu. Niestety rozdzialy powstaja ot tak z niczego, np. podczas kapieli wpadnie mi cos do glowy, albo zobacze cos na ulicy itp. Obawiam sie ze to gorsza strona mojej kariery blogowej...
Pozdrawiam serdecznie :)